Szarość dnia, brak promieni słonecznych a do lata jeszcze trochę. Nawet ptaki śpiewają jakby od niechcenia w oczekiwaniu na wiosnę. W pracy jak w „Rejsie”, nic się nie dzieje. Statystyki, raporty, zamknięcie roku obrotowego, zamknięcie miesiąca, faktury, korekty i inne wyrazy ... gdyby tylko z tego składało się życie, już dawno umarłabym z nudów. Ostatni rzut oka na połączenia samolotowe, Katowice czy Kraków – na jedno wychodzi. Mój voucher traci ważność za 7 dni a na horyzoncie martwa cisza. Aż tu nagle wpada w nasze ręce jeszcze jeden voucher na przelot tam i z powrotem dla osoby towarzyszącej. Szybka wymiana myśli, parę kliknięć w klawiaturę i jedyna optymalna trasa:
KRAKÓW-PIZA-KRAKÓW. Na balkonie zostawiamy suche już dawno pranie (to ja zupełnie o nim zapomniałam) a noclegi book-ujemy między terminalem a wejściem do samolotu. Całkiem spontaniczny, weekendowy wyjazd do Toskanii staje się rzeczywistością.
W
Pizie lądujemy tuż przed północną. Lotnisko
Galilei znajduję się blisko centrum miasta. Jedyny autobus do centrum odjeżdża dopiero za pół godziny, tak więc w poszukiwaniu pierwszego miejsca noclegowego w blasku ulicznych latarni ruszamy pieszo. Miasto tętni nocnym życiem i już nam się podoba ten klimat. Wąskie, brukowane uliczki są pełne radosnych ludzi. Stoją grupkami lub siedzą przy stolikach albo na krawężnikach. Jest wino, muzyka i śpiew i jest wesoło. W końcu to
Włochy i
Dolce Vita.
Następnego dnia rano wyruszamy w miasto. Jak się okazało nasz hostel znajduje się bardzo blisko słynnej
Krzywej Wieży . To z pewnością jedna z najbardziej charakterystycznych i znanych budowli na całym Świecie. Jej początki sięgają XII wieku. To niewiarygodne, że coś tak starego trwa nadal. Wieża tak naprawdę pełni rolę dzwonnicy i należy do całego kompleksu zabudowań w stylu romańskim. Wstęp na jego teren jest bezpłatny, natomiast chcąc wejść na szczyt Wieży, należy zakupić bilet za 17€. Przed wejściem służby mundurowe przeprowadzają kontrolę podobną do tej na lotnisku. Zabawny jest natomiast widok ludzi robiących sobie zdjęcia w stylu „podpieram ów budowlę”. Jest tylu chętnych, że razem wyglądają jak Międzynarodowe Towarzystwo ds. Zapobiegania Ostatecznego Upadku i w ramach całkowitego poświecenia zbiorowo ćwiczą Tai-Chi. Tak to przynajmniej wygląda z mojej perspektywy. My, mało solidarni i obojętni na otaczających nas „podpieraczy” podarowaliśmy sobie tę pozycję ;). Wracamy w to miejsce jeszcze nocą, kiedy jest zupełnie pusto. O tej porze na spokojnie można przejść pośród budowli, docenić i podziwiać bez udziału tłumów ludzi kunszt architektów i budowniczych.
W niedzielę rano udajemy się
Florencji, która jest oddalona od Pizy ok.80 km. a przejazd miedzy miastami zajmuje 1 godzinę. Miasto jest piękne, mnogość wąskich uliczek i wspaniałych budowli wprawia w zachwyt. Jednym minusem jest ilość turystów. Nie wiem co dzieje się latem, ale teraz wczesną wiosną już jest to uciążliwe. Bardzo popularny i piękny
Most Złotników praktycznie pęka w szwach a każdy niemal plac wypełniony jest po brzegi. Miejscem w którym można odetchnąć jest z pewnością
The Boboli Gardens. Ogrody są naprawdę ogromne i warto się tu wybrać. Ze wzniesienia rozciąga się wspaniała panorama na Florencję. Można tu zwyczajnie rozłożyć się na trawniku i odetchnąć wśród zieleni. Wejście do ogrodów jest bezpłatne za wyjątkiem dni, kiedy są wszelkiego rodzaju imprezy, wtedy za bilet płacimy 5-7€. Każda osoba wchodząca do parku jest kontrolowana.
Poniedziałek to nasz ostatni dzień we Włoszech. Odlatujemy dopiero wieczorem, więc na parę godzin wpadamy do
Viareggio oddalonego od Pizy o ok. 25 km. Jest to małe miasteczko portowe, ponoć jedno z najpiękniejszych kurortów w regionie. Od razu z dworca kierujemy się w stronę morza. Na pieszo to koło 20 minut. I Tu małe rozczarowanie, bardzo zaśmiecona plaża, brak przebieralni i toalet. Te są tyko w strefach płatnych (plaża podzielona jest na kilkadziesiąt takich odcinków) . Dodatkowo nie odpoczywamy zbyt, ponieważ co chwilę podchodzi do nas ktoś , kto stara się nam sprzedać za wszelką cenę okulary przeciwsłoneczne, kije do selfi albo piłki plażowe. Panowie bardzo szybko zapominają, do kogo podchodzili więc zdarza się, że jeden i ten sam człowiek pyta nas po raz enty w przeciągu godziny, czy chcemy coś za „ good special pice”.
Samo miasto nie robi nas wielkiego wrażenia. Wyjątek stanowi widok na
Alpy Apuańskie, gdzieniegdzie wystają ośnieżone szczyty. Nazwa Alpy jest jednak mylna, ponieważ pasmo to jest częścią
Apeninów. Na pewno warte „rzucenia okiem” są stare kamienice i wille usytuowane wzdłuż
promenady. Tu też znajduję się ekskluzywne butiki i restauracje a ceny potrafią przyprawić o zawrót głowy ;).
Toskański klimat mieszczański ma coś w sobie, myślę jednak jednak, że dużo przyjemniejszy jest ten sielsko-wiejski z winnicami ciągnącymi się po horyzont i gajami oliwnymi. Mam nadzieję się kiedyś jeszcze o tym przekonać, teraz jednak czas wracać do domu ;). Zew podróżowania jednak jest silniejszy niż ciepło własnych czterech kątów. Myślami znów gdzieś jestem daleko.
Ze spraw przydatnych:
Piza / autobus miejski : 1,20€ -bilet ważny 1h
Piza-Florencja: bilet autobusowy 6-7€ w jedną stroną / powrotny 10-12€ w zależności do przewoźnika (odjazd spod lotniska Galilei). Pociąg* 8,5-10€ w zależności od przewoźnika
Piza – Viareggio: autobus ok 3€ /czas przejazdu ok. 1h
Pociąg* 3,5-8€ / czas przejazdu od 8-30 minut w zależności od przewoźnika
*przed wejściem do pociągu należy skasować bilet
Komunikacja:
http://www.pisa.cttnord.it/
http://www.terravision.eu/
bardzo popularne w tym regionie są przejazdy wspólne za pośrednictwem blabla.car. Koszt przejazdu już od 1€.
https://www.blablacar.it